1. |
101
07:22
|
|||
Czarno-biały, niekończący się film
Jak pasażer, tanich linii, modlę się
Zdrowaś Mario, łaski pełna, z całych sił
Oto płynę, oto tonę, we własnej krwi
A gwiazdy do tańca proszą mnie
Pękły nity, szyby pękły, co za dzień
A gwiazdy do tańca proszą mnie
Do tańca, do hulańca, do różańca
Jak spokojnie przez aortę broczy noc
Zimne slajdy, puste krzesła, pusty dom
Zegar w ręku niecierpliwie liczy czas
Jak pasażer tanich linii wielkich spraw
A gwiazdy do tańca proszą mnie
Do tańca, do hulańca, do różańca
Już w każdą sobotę płonący tupolew ląduje na mojej głowie
Już w każdą sobotę płonący samolot
|
||||
2. |
Café Księżyc
04:25
|
|||
Gdyby wszyscy poeci zmarli nagle na serce
Czy byłbym od nich lepszy, zmysłowo nieprzytomny
Pijać chciałbym likiery z rzeczy niewyśnionych
Pomylonych idiotów, wieszczy księżycowych
Wróżyć z fusów kawowych na dnie szklanki osiadłych
Wyzutych z wartości poetów w mej kawiarni
I bezbłędnie pomylę się
I bezsennie zapadnę w sen
Nim stracę tysięczną część mej kawiarni
w ten deszczowy dzień
A sensu będę miał w brud
Cały skarbiec rozmaitych cnót
Nim stracę tysięczną część mej kawiarni
w ten deszczowy dzień
Wiersze nie napisane na papierowych serwetkach
Rakietami ze złudzeń ślę prosto do piekła
Chyba nic już tu po mnie skoro starzy mistrzowie
Zjedli zęby na wersach, białych wierszach, sonetach
Chowam cukier i kawę, ścieram kurz ze stolików
Zamykam kawiarnię by nie spłonąć ze wstydu
|
||||
3. |
Niedopowiedzenia
07:41
|
|||
W środku miasta, sam na sam, plączę się ze sobą bez znaczenia
W ciemnej ulicy, strzępy świadomości, dziś nie mam tu nic do powiedzenia
Lubię ten stan, bez resztek godności, w sidłach parszywego upodlenia
Kocham się złamać, lubię pomylić, wypowiedziane niedopowiedzenia
Zamknę się w mieście, zawrę na klucz, pamiętam tylko to co potrzebne
I błagam nic nie mów, usta na supeł, gdy będzie już ciemno to ucieknę
Ja plotę bzdury, plączę się ze sobą, zawłóczę się jak pies w moim mieście
Uliczna spowiedź, rachunek sumienia, wypowiedziane niedopowiedzenia
Bo płynę z prądem, to wcale nie przypadek, jestem trybem w tej maszynie
Dzikie żądze, zwierzęce potrzeby, ulicą mą matką, jam jej synem
Na szybie taksówki rozbełtane melodie, gdy kończy się noc to się zdradzam
Jak w talii kart, cztery na cztery, gdy wstaje już świt, pora sprawdzać
Zamknę się w mieście, zawrę na klucz, pamiętam tylko to co potrzebne
I błagam nic nie mów, morda na supeł, gdy będzie już ciemno to ucieknę, znów ucieknę
|
Brandon Marlo Zory, Poland
Kamil Książek- drums/ Damian Różewski- guitar/ Paweł Szulik- vocal/ Marlena Germuga- piano/ Jakub Wiśniewski-
bass
Lata świetlne upłynęły od pierwszego spotkania Brandon Marlo, a równo trzy lata od założenia zespołu, przeszliśmy niebywałą metamorfozę na miarę 'Trinny&Susannah', a może nawet 'Jak dobrze wyglądać nago'- zmianę składu. Nowe aranżacje, ten sam różnorodny styl.
... more
Streaming and Download help
If you like Brandon Marlo, you may also like:
Bandcamp Daily your guide to the world of Bandcamp